Jeśli jesteś fanem Pokémonów i częstym użytkownikiem Internetu, być może słyszałeś termin „Syndrom Lawendowego Miasta”. Wesoło brzmiąca przypadłość to w rzeczywistości miejska legenda o przerażającej melodii w Pokémon Red and Green na Nintendo Game Boy. Ta para gier została po raz pierwszy wydana w Japonii w 1996 roku, a później została wydana w Ameryce Północnej jako Pokémon Red i Blue. Piosenka Lavender Town rzekomo sprawiała, że dzieci chorowały, gdy ją słyszeli, a w skrajnych przypadkach podobno doprowadziła je do popełnienia samobójstwa.
Syndrom Lavender Town jest również znany jako Lavender Town Tone, Lavender Town Conspiracy i Lavender Town Suicides.
Dlaczego lawendowe miasto jest tak straszne?
Pokémon Red/Green ostatecznie prowadzi graczy do odwiedzenia Lavender Town, małej wioski, która służy jako cmentarz Pokémonów. To niepokojące miejsce z wielu powodów.
Na początek Pokémony są zazwyczaj uroczymi i rozmytymi stworzeniami, więc nie myślimy o ich śmiertelności, gdy nie jesteśmy do tego zmuszeni (kiedy Pokémony walczą, po prostu sprawiają, że „mdleją”). Lavender Town jest także domem Pokémon Tower, niesamowitej budowli, która jest nawiedzana przez ducha Marowaka zabitego, gdy bronił swojego dziecka przed Zespołem R. Wreszcie, muzyka przewodnia Lavender Town jest trochę upiorna i to wokół tej melodii opiera się zespół Lavender Town.
Sortowanie mitów
Według legendy syndrom Lavender Town narodził się, gdy około 100 japońskich dzieci w wieku 10–15 lat skoczyło na śmierć, powiesiło się lub okaleczyło kilka dni po wypuszczeniu Pokémon Red /Zielony. Inne dzieci podobno skarżyły się na nudności i silne bóle głowy.
„Urzędnicy” w końcu odkryli, że dzieci zraniły się lub poczuły się chore po wysłuchaniu muzyki w tle Lavender Town. Miejska legenda głosi, że oryginalny motyw Lavender Town zawiera wysoki ton, który zmusza dzieci do utraty rozumu. Ponieważ nasza zdolność słyszenia wysokich tonów maleje wraz z wiekiem, małe dzieci są szczególnie podatne na „klątwę” Lavender Town.
Niektóre wersje miejskiej legendy mówią, że reżyser gry, Satoshi Tajiri, wyraźnie chciał, aby ton w czerwonej wersji gry „zirytował” dzieci, które wybrały ją zamiast zielonej (miejska legenda oferuje również długie wyjaśnienie rzekomej niechęci Satoshiego do koloru czerwonego z powodu brutalnych spotkań ze szkolnymi łobuzami). Prawie każda wersja miejskiej legendy oskarża Nintendo o ukrywanie samobójstw w celu ochrony niewinności i popularności serii Pokémon.
Legenda stwierdza, że Nintendo zmieniło muzykę Lavender Town do anglojęzycznego wydania Pokemon Red/Blue, co jest prawdą. Motyw Lavender Town w Ameryce Północnej zdecydowanie brzmi nieco mniej „ostro” i przeraźliwie niż w Japonii, chociaż nie jest niczym niezwykłym, że kompozycje muzyczne w grze zmieniają się, gdy są zlokalizowane na rynkach poza Japonią.
Prawda o syndromie Lavender Town
Nie trzeba dodawać, że zespół Lavender Town nie jest prawdziwy. Oryginalna muzyka Lavender Town nie sprawi, że oszalejesz, podobnie jak żadna inna wersja melodii.
Większość ponurych opowieści zawiera jednak odrobinę prawdy i wydaje się, że nawet Pokémon ma swoją ciemną stronę. W 1997 roku anime oparte na serii trafiło na pierwsze strony gazet na całym świecie, gdy migające obrazy z odcinka „Dennō Senshi Porygon” („Komputer Żołnierz Porygon”) wywołały ataki u ponad 600 japońskich dzieci. Chociaż większość dzieci była w porządku, dwójka musiała być hospitalizowana przez dłuższy czas, a anime Pokémon zostało wycofane z powietrza na kilka miesięcy.
Tak zwany „Szok Pokémonów” stanowi solidną podstawę dla mitu Lavender Town. W końcu, co jest bardziej złowrogie niż przykłady popularnego programu telewizyjnego lub gry, w których emitowane są obrazy lub muzyka, które mogą zranić dzieci, nawet ich nie dotykając?
Dodatkowo, biorąc pod uwagę niezwykle przerażającą atmosferę Lavender Town – martwe Pokémony, nawiedzoną wieżę, matkę Marowak, która zginęła w obronie swojego dziecka, i muzykę, która rzeczywiście brzmi jak tykający zegar do nieuniknionego końca… reszta legendy praktycznie sama się pisze.